Moje zainteresowania plastyczne wywodzą się już z wczesnego dzieciństwa kiedy to starałem się naśladować rysunki ojca a później wykonywać ilustracje do przeczytanych książek. W tamtych bowiem czasach wobec braku internetu i przy bardzo skromnej telewizji, lektura przygodowych klasyków była jedyną rozrywką dzieci i młodzieży. Próbowałem malować akwarelami a nawet farbami olejnymi i niektóre z tych obrazków dzięki troskliwości rodziców zachowały się do dzisiaj. W dzieciństwie chciałem być artystą malarzem. W miarę dorastania marzenia moje zmieniały się i w końcu pod wpływem pozytywnych wrażeń z pracy ojca jako terenowego lekarza weterynarii przeistoczyły się one w chęć poznania przyrody i świata zwierząt. Urzeczywistniło się to ostatecznie w studiach na Wydziale Weterynarii w Warszawie i w późniejszej pracy naukowo-badawczej w dziedzinie fizjologii zwierząt. Mama jednak wciąż przypominała: „jesteś uzdolniony plastycznie, powinieneś malować dla przyjemności”. Z malowaniem odzyskałem kontakt dopiero po ukończeniu studiów poprzez bliską kuzynkę Anię Chełmicką – profesjonalną artystkę, specjalizującą się w technice pastelowej. To dzięki niej zdobyłem elementarne wiadomości jak malować pastelami. Spróbowałem i tak się zaczęło. Mimo, że minęło dużo czasu to namalowałem niewiele. Wynikało to prawdopodobnie z zaangażowania bez reszty w pracę naukowo-badawczą, która mnie fascynowała. Moja energia psychiczna była więc ukierunkowana na inną twórczość, polegającą na poznawaniu świata poprzez wiedzę empiryczną, zdobywaną przy pomocy skomplikowanych i pracochłonnych doświadczeń fizjologicznych. Twórczość artystyczna też wymaga głębokich przemyśleń i właściwego, pozytywnego ukierunkowania energii naszej psychiki, przez co może być czasowo konkurencyjną dla twórczości badacza. Z drugiej zaś strony wyobraźnia artystyczna pozwala odrywać się od otaczającej rzeczywistości, spoglądać na nią innym okiem, z dystansu i przez to inspirować w formułowaniu celów badawczych. Satysfakcję można czerpać z obydwu rodzajów twórczości, jednakże radość z osiągniętych celów naukowych zobojętniana jest długim okresem ich osiągania i jest okupiona trudami i niepowodzeniami realizowanych zadań. Ostateczny efekt w postaci opublikowanej pracy naukowej nie daje więc tak dynamicznej satysfakcji jak kilkugodzinne przekazywanie wizji otaczającego świata przy pomocy kredki. Niestety nie zawsze to zadowolenie występuje i często frustracja zastępuje satysfakcję z nieosiągniętego celu.
Tomasz Motyl Pamiętnik ten dedykuję mojej córce Ani |